Palec
ayo
Jestem knabcia. Opowiem wam o mojej przygodzie z palcem.
Jako przyszła gwiazda NBA muszę dużo trenować. Dwa dni temu poszłam na zajęcia z koszykówki z jakimiś amatorkami. Było naprawdę super! Niestety podczas gry piłka uderzyła mnie w palec. Bardzo bolało, ale nie przejęłam sie tym i grałam dalej by bronić honoru mojej dużyny. Finalnie przegrałyśmy,a stan mojego palca z każdą chwilą się pogarszał. Gdy wróciłam do domu mamacita krzyknęła "olaboga" a ja mówię jej "spoko mamo, nic mi nie jest". Lecz tak naprawdę bardzo mnie bolało. Zawinęłam paluszek w bandaż i żyłam dalej. Wieczorem odwinęłam go, by sprawdzić jak się ma mu serdeczny palec. Był straszny! Cały siny i opuchnięty...Jednak najgorsze było to, że moja cała lewa ręka stała się kompletnie bezużyteczna. Wszystko musiłam robić tylko jedną ręką, co było bardzo trudne. Następnego dnia wszyscy patrzyli sie na mój bandaż i pytali sie co mi się stało, bardzo mnie to męczyło.Mówiłam im, że jest tylko trochę stłuchony, lecz oni podejrzewali, że może byc gorzej, mógł być złamany i radzili mi udac się do lekarza. Ja stwiardziłam, że to jakiś absurd, przecież nic mi nie było.
Dziś siedzę tu, i piszę do was, oczywiście tylko jedną reką. Mój palec nadal boli, ale sądzę, że niedługo będzie już zdrowy i będę mogła znowu grać w koszykówkę. W środę idę na zawody, ale pewnie zostanę na ławce, żeby nie podnosić poziomu i też, aby nic nie stało się mojemu paluszkowi.
To byłam ja, Knabunia, buziaki!